piątek, 24 kwietnia 2015

#1

      Przemierzał szkolne korytarze spokojnym krokiem nie zwracając uwagi na rzucane przez kolegów nasycone strachem spojrzenia. Nie obchodziło go to. Nic go nie obchodziło. Znał swoją wartość i inni ludzie swoją opinią mogli się co najwyżej podetrzeć.
  Odwrócił się na chwilę by popatrzeć na arseny szkolnych gwiazdek. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek, oznaczający kłopoty.
  Podszedł do Sophie i przywitał się. To nie był dobry pomysł... Sophie od dawna mu się podoba, lecz nie odwzajemnia jego uczuć. Dziewczyna spławiła go zanim zdążył zaprosić ją po raz setny do kina. Po raz setny był rozwścieczony swoją bezsilnością, ale nie dał tego po sobie poznać. Maska. Nie może wyrazić uczuć. Inaczej straci swoją reputację, a tego by nie chciał. Teraz on tu ustalał zasady, ale co by było gdyby to był ktoś inny...
  Z lekkiego letargu wyrwał go upadający na niego chłopak mniej więcej w tym samym wieku. Miał blond włosy i zielone oczy. Ubrany był w mundurek jego szkoły. Natychmiast wstał i nie zdejmując z twarzy uśmiechu przeprosił go nieśmiałym tonem. Steve był zdenerwowany, ale z jakiegoś względu nie umiał się długo gniewać. Odwzajemnił uśmiech po czym obaj uścisnęli sobie ręce.

*Steave*
- Jestem Steve - odezwałem się pierwszy co nie było nowością. Zawsze ludzie boją się do mnie pierwsi odezwać, więc się przyzwyczaiłem.
- D... David
- Nie bój się, nic ci nie zrobię, bo przecież nic się nie stało, prawda?
- Tak, przepraszam jeszcze raz - David był wyraźnie zakłopotany
- Co zrobiłem nie tak?
- Ta... To znaczy nie, ale... no bo... wiesz... mówią...
- No błagam, wysłów się - pogoniłem go, nie mogąc dłużej zwlekać. Zaczął mnie irytować.
- Ludzie mówią, że jesteś... niebezpieczny i lepiej się z tobą nie zadawać...
- I mają rację, nie zbliżaj się więcej.
Moja oschła odpowiedź zdziwiła go, ale cóż... To jego wina, zepsuł mi humor. Chciałem się zmienić, ale jak każdy tak reaguje i nie daje mi szansy to co mam zrobić? Trudno. Takie życie.
Odeszłem od razu po udzieleniu odpowiedzi. Zmierzałem do małego murku za szkołą. Znajdował się na środku polanki otoczonej gęstymi drzewami. Nikt stamtąd mnie nie widział i mogłem robić co chce. To było moje miejsce. I tylko moje.
Kiedy dotarłem do murku usiadłem na nim i założyłem słuchawki. Po chwili usłyszałem lecącą muzykę.

We’re bored to death in heaven
And down alone in hell
We only want to be ourselves

    Zamknąłem oczy starając się bardziej wczuć w piosenkę.

We have no where to go
No one to wish us well
A cry to find our home
Our stories they will tell...

Usłyszałem dzwonek telefonu przerywający piosenkę. Czy nie jestem w stanie zaznać nawet odrobiny spokoju tego dnia? Najwyraźniej...
Odebrałem. Dzwonił mój przyjaciel Jace pytając o to gdzie jestem.
- Już się zbieram.
- Stary, czekam 10 minut i idę sam.
- Powiedziałem, że już kurwa idę, więc trzymaj swoje nadpobudliwe dupsko na miejscu i czekaj.
- Tiaa... - Tymi słowami się rozłączył. Wstałem z murka i przyciszając muzykę udałem się w stronę szkoły. Jeszcze przed wyjściem z polanki zapaliłem ostatniego papierosa na uspokojenie. Nie jestem uzależniony, palę tylko kiedy mam powód. Nikomu nie powinno to przeszkadzać. Moja sprawa, mój problem.

Wchodząc do szkoły poczułem ciężar spadający mi na ramię. Ciało poruszało się i krzyczało, lecz ja nie zwracałem na to uwagi. Zręcznie odsunąłem się, a kiedy skoczyło na mnie kolejny raz wylądowało na ziemi. Wiedziałem do kogo należało ciało, a teraz potwierdziły się tylko moje przypuszczenia. Jace leżał na podłodze szkolnej i zwijał się ze śmiechu.
- Długo cię nie było. - Zdołał wydusić przez spazmy śmiechu.
- Jakoś przeżyłeś beze mnie.
- Ciężko było. - Wrócił do normalnej postaci ze swoim normalnym wyrazem twarzy. - Stevie...
- Hmm?
- Wiesz po co do ciebie dzwoniłem? - zapytał zmartwionym tonem.
- Może dlatego, że ci się nudziło? Bo jestem twoim jedynym przyjacielem? - Zaśmiałem się sztucznie
- To nie czas na żarty... - Jakby chwilę temu nie dusił się w salwach śmiechu może i bym uwierzył.
- Taa i co jeszcze?
- Zgubiłem kasę.
Dwa słowa. Dwa słowa, które wprawiły mnie w złość, strach, współczucie i narastający, z każdą chwilą gniew na przyjaciela.
- Co zrobiłeś? - zakcentowałem każde słowo czując, że zaraz gniew weźmie nade mną górę.
- Daj spokój, coś wymyślimy...
- Wymyślimy?! Jesteśmy winni sto tysięcy jakiemuś frajerowi tylko dlatego, że zachciało Ci się brać udział w pieprzonym wyścigu. A kiedy mieliśmy już kasę (przypomnijmy, że dzięki mnie) ty ją kurwa gubisz! I co teraz wymyślisz?!
- Weźmiemy udział w kolejnym, no stary to nie moja wina.
- Ciekawe kto pojedzie. Oboje doskonale wiemy, że nie jeździmy najlepiej.
W tej samej chwili usłyszałem damski głos za mną:
- Szukacie kierowcy? Okay, ale 40% dla mnie i ani słowa nikomu ze szkoły
Katy stała za mną z rękami na biodrach i cwaniacko się uśmiechała. Co ja bym z nią robił... Ugh
- Katy my tu nie będziemy jeździć dla zabawy na ślub siostry tylko chodzi nam o naprawdę poważną sprawę... - Zacząłem, zanim bezczelnie mi przerwano.
- No, a co ty sobie myślisz? Nie chcesz spłacić długu? To nie, ja spadam. - Musiała się nam przysłuchiwać od dłuższej chwili.
- Dobra, zaczekaj, najpierw sprawdzimy jak jeździsz...

__________________________________


Oki, powiem szczerze nie o to mi chodziło w tym rozdziale, ale mam nadzieje, że jest ok. Macie tu krótki wstęp. Teraz bez Sruno, ale w przyszłości kto wie co połączy chłopaków hah. Nie macie opisanego Jace'a w bohaterach, ponieważ on tu nie jest główną postacią i nie stworze z nim żadnych paringów. Nie przejmujcie się nim. Mam nadzieje, że podoba wam się bipolarność bohaterów. Komentujcie, to zachęca!

+

Wolicie takie czy bardziej amatorskie i mnie fanfikszjonowate?

środa, 22 kwietnia 2015

Bohaterowie

BOHATEROWIE


Steve

Niebezpieczny buntownik.
Wszyscy się go boją.
Ma swoją grupkę przyjaciół i to głównie ich się
trzyma. Margines społeczny.




David

Szkolny prymus. Nieśmiały,
nie rzuca się w oczy.





Dallas

Napakowany dupek, nie mający
nic w głowie. Nęka słabszych.
Nie zdał kilka lat.




Orlando

Wysportowany model Vouge'a,
redaktor szkolnej gazetki.
Dość popularny.





Fred

Pseudo-sportowiec,
ma zbyt wysoką samoocenę.





Nicolas

Najwyższy w szkole. Gra w zespole, filozof.




Sue

Prymuska, ma nietypowe poczucie humoru.
Jej hobby to pływanie. Siostra Katy.





Katy

Zawsze uśmiechnięta. Nikt nie wie
jaki sekret kryje się pod
codzienną maską. Siostra Sue.





Lucy

Dziecinna fanka Star Wars. Każdy
ją lubi ze względu na jej słodkość
i niewinność. 
Gra na instrumentach.





Sophie

Szkolna piękność, uwielbia rozrywkę. 
Jest przyjaciółką Lucy mimo, że
są od siebie całkowicie różne.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Prolog Sruno

On.
Całkowicie inny od wszystkich. Zwracający na siebie uwagę. Kochający adrenalinę i niebezpieczeństwo. Egoistyczny aczkolwiek lubiany.

On
Zawsze pomocny i wesoły. Wiedzący gdzie jego miejsce. Spokojny i przewidywalny. Zwyky uczeń nie wyróżniający się niczym szczególnym.

Lecz On zwrócił na niego uwagę. Spotkali się. Rozmawiali. Czy wybuchowa natura chłopaka zniszczy ich przyjaźń? Co się stanie kiedy pojawi się Ona?

Co będzie dalej..?